czwartek, 14 kwietnia 2011

Czytałeś Biblię...?


Zebrało mi się na przyciężkawy temat, ale co zrobić? Pamiętam jeszcze słowa mojego księdza, który uczył mnie religii w szkole średniej. Powiedział coś takiego „przeczytajcie kiedyś Biblię. Pierwszy raz jak zwykłą książkę; przygodową, sensacyjna, a może nawet i science-fiction. Drugi raz czytajcie i uwierzcie w to co jest tam napisane”. Więc obiecałem sobie, że to kiedyś to zrobię. I słowa dotrzymałem. Od tego momentu minęło już sporo czasu, ale nadal nachodzą mnie różnego rodzaju przemyślenia na temat tej lektury, z którymi teraz podzielę się ze światem.
Biblia czyli Stary i Nowy Testament jest podstawą na jakiej opiera się wiara katolicka, więc nawet pomijając to co często myśli się o kościele jako instytucji, lektura samej Biblii powinna zbliżać do prawdziwej wiary. U mnie niestety stało się odwrotnie, jestem jeszcze bardziej niepewny niż byłem. Pomimo tego, że ogólnie treść Księgi była mi znana (z kościoła, filmów, książek, wierszy, spektakli), tak dopiero przeczytanie „oryginału” spowodowało, że zacząłem wątpić. W zasadzie sprawa jest prosta i zasadza się na dwóch elementach. Pierwszy to niewspółmierność Starego Testamentu do Nowego, a drugi to różnica w tym co nakazuje Bóg, a tym jak działa Kościół.
Bóg Mojżesza, a Jezus. Jak to możliwe, że są jednością. Ten pierwszy jest okrutny, mściwy, karze śmiercią nieposłuszeństwo, brak mu wyrozumiałości. Zabija pierworodnych narodu egipskiego po to tylko, by pokazać swą ostateczną potęgę, a później topi całą resztę w Morzu Czerwonym. Jest bogiem nieosiągalnym i dalekim, przyjmuje postać ognistego krzewu, ale nie próbuj patrzeć w jego stronę, bo niechybnie umrzesz. Wybiera królów, którzy mają poprowadzić lud wybrany do ziemi obiecane, co w zasadzie sprowadza się do tego, że wybiera mężnych wojowników, którzy mieczem wywalczą swoje, by później przykładnie ich ukarać, gdy zejdą z obranej ścieżki. Jest bogiem, który mówi przez proroków, ale też od czasu do czasu zrobi spektakularny cud, by i reszta ludzi nie miała wątpliwości kto tu rządzi. Tworzy całą siatkę zakazów i lubi krwawe ofiary ze zwierząt (no dobra, i roślin). Ludzie w Niego wierzący gotowi są zabić swego jedynego syna, by spełnić jego wolę.
Jezus natomiast to Bóg realny i cielesny, przebywający pośród ludzi, cierpliwie ich uczący, nieskory do gniewu i przebaczający. Walczący z fanatyzmem religijnym. To w końcu Jezus jadał z grzesznikami w szabat, czyli mówiąc krótko, sam grzeszył przeciw Boskim naukom. Bóg Starotestamentowy wyniszcza mieszkańców dwóch miast tylko dlatego, że uprawiali seks pozamałżeński w różnych konfiguracjach i zamienia żonę jedynego sprawiedliwego w słup soli, bo była ciekawska. Jak do niego porównać Jezusa, który pochyla się nad nierządnicą i ratuje jej życie? Mogę się założyć, że nawet gdyby spotkał On na swojej drodze geja, nie potępiłby go z marszu. Ale czy nie próbowałby go uleczyć? Tego nie wiem. Zresztą jeśli już o tym wspominam, to cuda Jezusa są małe, ciche i sam zainteresowany wolałby, aby nikt się o nich nie dowiedział. Gdzie tam uzdrowienie ślepca lub nawet wskrzeszenia Łazarza do manny z nieba, słupa ognia czy przemiany wody w Nilu w krew? Jezus nakarmił ludzi dlatego, że chcieli Go słuchać, a nie dlatego, że szli z jego imieniem na ustach przez morderczą pustynię. Jak porównać Jezusa, który wybacza Judaszowi zdradę, do Jehowy, który wyrzuca pierwszych ludzi z Raju, bo Go nie posłuchali, a później dozwala na pierwsze morderstwo i to do tego bratobójcze. No tak przecież w czasach Abla i Kaina miał tylu innych ludzi na głowie, że akurat spojrzał w inną stronę. A, że niby wolna wola, tak? Spoko, ale skoro tak, to czemu zaraz po dokonaniu tego czynu naznacza Kaina tak aby każdy mógł go rozpoznać (podobno na czole!). Fajna wolna wola. Zresztą zakazów i nakazów natrzaskał ten Bóg od groma. A co robi Jezus? „Nowe przykazanie daję wam, abyście się wzajemnie miłowali”. Delikatna różnice w porównaniu z naukami ojca, z których wykonaniem mieli problemy uczeni w piśmie.
Jezus jest z zawodu cieślą, ale nie mamy choćby najmniejszego przykładu na to jak wygląda zrobione przez niego krzesło. A Bóg żydowski daje dokładne plany budowy świątyń (lepsze niż w CAD-dzie!), opisuje dokładnie jak mają wyglądać pomieszczenia, kielichy, a nawet iluśtam ramienne świeczniki! Ja wiem, że Bóg to architekt, ale bez przesady prawda? Nie chcę boga, który zajmuje się takimi pierdołami, a nie swoimi wyznawcami.
Zastanawiając się nad tym pomyślałem, że może Jehowa dopiero w momencie, w którym przyjął ludzką postać naprawdę poznał ludzi, poczuł ich słabości i ograniczenia i dlatego zmienił swoje postępowanie. Oznaczałoby to jednak, że nie był wszechwiedzący, wszechpotężny i wszechczujący, a to, o ile się nie mylę, oznacza herezję, więc nie jest dobrą interpretacją. Aż się dziwię, że hierarchowie kościoła jeszcze nie zrezygnowali całkowicie ze Starego Testamentu na rzecz znacznie spójniejszego i przystępnego Nowego. Ale strach zawsze działa lepiej niż miłość, więc w sumie czemu się dziwić.
I tak właśnie przystępujemy do drugiej części moich rozważań, czyli nieprzestrzegania Boskich praw przez kościół. I to tych najbardziej podstawowych. Tak jak Kościół nie chce radykalnie odciąć się od Starego Testamentu, tak w wielu innych aspektach nie ma najmniejszych skrupułów, by upraszczać gdzie się tylko da, byle wiernych nie odrzucały zbyt sztywne zasady. Najprostszym przykładem to kult Maryi, świętych i ich obrazów, czy różnych symboli itp. A przecież pierwsze przykazanie brzmi: „Nie będziesz miał Bogów cudzych przede mną”!
I Jehowa i Jezus wyraźnie zakazują zwracania się do kogokolwiek poza sobą. Nawet do aniołów. To podstawa. Jehowa straszliwie karze czcicieli złotego cielca, ale Kościół zachęca wręcz byśmy klękali przed Madonną Częstochowską, przed krzyżem, a i nie ma nic przeciw temu byśmy oddawali pokłon przed betonowymi posągami Papieża Polaka, lub modlili się do jego zdjęcia. Co, z drugiej strony, nie przeszkadza gromić z ambony niebezpiecznych zabobonów, takich jak czerwona bielizna na studniówkę czy reklamowaniu regionu świętokrzyskiego poprzez postać wiedźmy (a fe!). Wytłumaczenie jest proste. Skoro nikt nie wie jak wygląda Bóg, to trudniej w niego wierzyć i go wychwalać, a więc dajmy wiernym namiastkę, z którą będą się mogli łatwo utożsamić i cóż z tego, że jest to w całkowitej sprzeczności z Boską nauką?
Dalej święci i patroni (oraz magiczne części ich ciał). Temat rzeka, ale jedną z moich ulubionych świętych jest Joanna d'Arc. Rycerz, który na sumieniu musi mieć wiele istnień ludzkich (Piąte. Nie zabijaj), ale ważne, że walczyła z innowiercami (Bóg niby ten sam u angoli, ale że myślą inaczej?), miała widzenie oraz byłą dziewicą. Jazda na świętą. Zostać świętym, a co za tym idzie zbawionym na 100%, może chyba faktycznie każdy, nawet Hannibal Lecter, gdyby się tylko trochę postarał. Zmyjemy twoje grzechy, nie bój nic.
O takich oczywistościach wykorzystania religii do celów komercyjnych, jak krucjaty i inkwizycja nawet nie będę wspominał.
Pokażcie mi fragment Nowego Testamentu gdzie Jezus nakazuje swoim wyznawcą budować świątynie (sam by zbudował jedną w trzy dni, ale to w sercach ludzi), chodzić do spowiedzi, jeść jego ciało. A swoim kapłanom nakazał celibat i ustanowił skomplikowaną hierarchię? Z tego co pamiętam to wysłał apostołów do nas, a nie odwrotnie i mieli odpuszczać grzechy tym, którym się to należało. Nie przypominał sobie by rzekł: "Zbudujecie takie małe domki, do których będą co miesiąc przychodzić moi wyznawcy i opowiadać wam o tym co nabroili, bo jak nie to nie będą mogli mnie zjeść". Ale może to ja nieuważnie czytałem? A że symbole i rytuały to podstawa wiary i jedna z najbardziej przyciągających do niej elementów, z którego nie można zrezygnować, więc i Kościół nie zrezygnował. Naprawdę wierzę, że można się zatracić np. podczas czuwania przy grobie Jezusa lub przy śpiewaniu psalmów. Ale tak samo można się zatracić w afrykańskich tańcach plemiennych. Ale i tak najsprytniejszą rzeczą ustanowioną przez Kościół jest chrzest. Tak, rodzisz się, doznajesz objawienia i koniec z tobą, nie masz już wyjścia, zostałeś naznaczony do końca życia. A przypomnę tylko, że Jezus nie był bynajmniej noworodkiem, kiedy przyjął ten sakrament.
Ehhh gdyby nie pierwsza część mojego tekstu, to wybrałbym jakaś religię opierającą się tylko i wyłącznie na Biblii, na przykład zostałbym Świadkiem Jehowy, ale ta niewspółmierność Jedynego Boga mnie nie przekonuje. I nadal jestem pełen wątpliwości. Chyba, tak jak mówił mój ksiądz, muszę przeczytać Biblię jeszcze raz...

Ps. „- Czytałeś Biblię? - Nie poczekam aż sfilmują”. Zauważyliście, że jako przysłowie / dowcip to „zdanie” ma nawet swoją siłę, ale jest kompletnie niezgodne z prawdą. Co jak co, ale nie ma świecie książki, która byłaby częściej ekranizowana niż Biblia. Nieaktualnym przysłowiom mówimy nie!

7 komentarzy:

  1. kurwwwww mialem napisany fajny tekst i mi sie skasowal caly, kurw kurw kurw.

    juz nie napisze drugi raz tak samo grrrrrrr ://

    OdpowiedzUsuń
  2. Znam ten ból :( mam nadzieje, że to nie był najlepszy i najgłębszy tekst jaki kiedykolwiek napisałeś ;) Kiedyś opowiesz :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Ziom Sandra pozdrawia :) a i zapraszam zresztą dzisiaj na wegańskie ognisko..
    zbieramy się o 18:40 na placu wolności :p
    Pośpiewamy sobie ,tylko Ty skołuj jakiś śpiewnik ;D

    OdpowiedzUsuń
  4. No koks, to pojechales :). Przyznam szczerze, ze ciezko bylo mi zabrac sie za ten post. Po pierwsze z uwagi na dlugosc, po drugie (po przeczytaniu paru wyrazow) ze wzgledu na tematyke ;P. Jednak dalem rade.Nie bede odnosil sie do wszystkiego w tym tekscie, poniewaz Bibli nie czytalem (i nie mam zamiaru :>) no i nie chcemy tu drugiego takiego tekstu w formie odpowiedzi :].

    Co tu duzo mowic, kosciol, zwlaszcza katolicki, zwlaszcza w Polsce to firma. Firma taka sama jak kazda inna istnieje po to by ktos mogl zarobic. Zarobic mozna w jeden sposob - trzeba przyciagnac do siebie ludzi i przekonac ich, aby dobrowolnie oddawali swoje pieniadze. Firma KOSCIOL Sp z o.o. doskonale opanowala techniki mataczenia, mowienia nieprawda, przedstawiania wszystkiego na swoj dla siebie dobry sposob i glownie... pozyskiwania pieniedzy. Dlatego tez przedsiebiorstwo KOSCIOL siorbie dukaty takze od ludzi niewierzacych, ktorzy nie moga sie temu przeciwstawic. Firma odstaje od innych tym, ze probuje poroznic ludzi, sklocic ich i utrzymac miedzy nimi napiecie. Mowi co jest dobre, a co nie, co wolne, a czego nie wolno. Ma to na celu umocnic wiezy miedzy firma, a jej wierzycielami.

    Dobrze, ze wspomniales o przymusowym przyjeciu chrztu. To jest wlasnie doskonalym przykladem tego po co instytucja "kosciol" zostala stworzona. Imho chrzest powinien byc przyjmowany przez osoby, ktore ukonczyly 18 lat, w pelni swiadomie i z wlasnej woli. To co ma miejsce aktualnie jest niczym innym jak narzuceniem wiary sila przy pomocy miecza i zapewnienie sobie kolejnego klienta przez min. xx lat. Na szczescie my osoby myslace widzimy to i przeciw temu dzialamy. Mysle, ze jeszcze max. 10 lat i bedzie spokoj, gdy wszystkie dewotki i osoby slepo wierzace w kazde slowo, ktore padnie z abony opuszcza powierzchnie tej planety. To bedzie kryzys wiary, kryzys firmy swiatowej jaka jest KOSCIOL SA i to stanie sie za kilka lat. Wladze kosciola doskonale o tym wiedza, dlatego probuja sie nachapac jak najwiecej poki jeszcze mozna. Powiedzimy sobie szczerze, gdzie wiekszosc Polakow ma kosciol. Mysle, ze glebiej niz wszystkie inne instytucje tego panstwa. Piszac wiekszosc mam na mysli spory procent spoleczenstwa, ktory mam nadzieje za kilka lat bedzie ogolem spoleczenstwa i niezaprzeczalna regula, a o Polsce przestanie sie mowic jako o kraju katolickim.

    zycze Nam wszystkim tego ;).

    OdpowiedzUsuń
  5. Łooo... to najdłuższy i najgłębszy koment jaki widział mój blog. Świetnie.
    Ja w zasadzie nie mam wiele do powiedzenia, bo swoje stanowisko wyraziłeś wyjątkowo jasne, i mimo że znam Cię od dość dawna, zaskoczyłeś mnie twardością słów. Ale są sprawy na które należy mieć jednoznaczny pogląd, bo inaczej wątpliwości nie pozwolą nam nic zmienić. Ja chyba nie jestem jeszcze tak twardy.

    OdpowiedzUsuń
  6. No coz takie zdanie nie jest niczym innym jak skutkiem tego co kosciol wyrabia. Sami prowokuja ludzi do tego, aby zatrzymali sie na chwile i zobili sobie rachunek sumienia. Ja zrobilem sobie taki juz wiele lat temu i aktualnie kosciol dla mnie nie istnieje, a Bog? hmmm w jakies sily wyzsze/inne/niezbanade wierze, ale czy to ten Bog, ten jedyny sluszny? raczej mocno watpie ;). Obecne dzialania kosciola tylko utwierdzaja mnie w tym, ze dokonalem dobrego wyboru ;P.

    PS a wczoraj od Asi dowiedzialem sie, ze mozna sie wypisac z kosciola. Nie ukrywam, ze zaczalem nad tym myslec :].

    OdpowiedzUsuń
  7. Oczywiście, że można! Nazywa się to Apostazja. Jest z tym trochę papierkowej roboty i (o ile dobrze pamiętam) potrzebujesz do tego dwóch świadków. Dostajesz automatycznie ekskomunikę (jak to brzmi!) i już. Ale spoko, furtka zawsze otwarta i można wrócić ;)

    OdpowiedzUsuń