Wielkimi krokami zbliża się finał
Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy oraz Koniec Świata, więc
postanowiłem skorzystać z, być może ostatniej okazji, by zrobić
wpis na moim nieco zapomnianym blogasie. A pościk ten będzie
zainspirowany wielką fetą Owsiaka.
Zwykle wrzucałem jakiś pieniążek do
puszki tak zupełnie bezrefleksyjnie, zadowolony z siebie że
spełniłem dobry uczynek i pomagam chorym dzieciom. Że jest to
konieczne, bo w zasadzie w każdym polskim szpitalu znajdziemy sprzęt
z charakterystycznym serduszkiem. No właśnie skoro tyle tego
sprzętu tam jest to znaczy, że jest on BEZWZGLĘDNIE NIEZBĘDNY i
bez niego byłoby krucho. No i właśnie tu jest problem. Przecież
ja płacę podatki, składki zdrowotne i inne dupstwa, więc czy to
nie powinno być tak, że to nasz rząd powinien zadbać o
wyposażenie szpitali? A tu się okazuje, że nasze społeczeństwo
MUSI je dodatkowo wspomóc. Zaczynam mieć pewne niecne
podejrzenia, że nasi politycy traktują tą akcję jak pewnego
rodzaju wpływ do budżetu. Bez problemu mogę sobie wyobrazić jak
jeden minister mówi do drugiego: „Wiesz, może pierdolmy
przydzielanie kasy z budżetu na sprzęt medyczny. Owsiak i tak nam
to załatwi. I jeszcze z tego podatek zgarniemy. Będzie więcej na
premie”.
Ja i tak pewnie jak co roku (no prawie co roku,
ale wtedy to wiecie nie było jak! No serio! Prawdę mówię!) dołożę się z jakąś
niewielką kwotą, tylko, że tym razem zamiast myśleć jakie to
fajne, jak to nasz naród potrafi się zebrać, pokazać solidarność
i bezinteresowność, przyjdzie mi do głowy gorzka refleksja, jak to
głównie nasz kraj wymaga leczenia.
P.s. Oby ten post był jaskółką zwiastującą mój powrót tutaj. I pozdrowienia dla pewnej stałej czytelniczki :)