poniedziałek, 27 lutego 2012

W krainie wiecznej bezpodatkowości


27 lutego 2012 roku w niebyt odeszła założona przeze mnie firma zajmująca się wideofilmowaniem. Oficjalnie "Pleograf" przeszedł do historii. Mój eksperyment z byciem "na swoim" uważam za zakończony. Nie mogę powiedzieć, że wszytko szło po mojej myśli i wydaje mi się również, że mogłem zrobić więcej by ją rozwijać, ale nie żałuje podjętego trudu. Jak widać okazuje się, że nie jestem asem biznesu.
Kamera i reszta sprzętu zostaje u mnie, także pochowałem jedynie biurokratyczną część idei, która mi przyświecała. Mam szczerą nadzieje, że nie porzucę swojego filmowego hobby i jeszcze kiedyś pojawi się moje logo na początku filmu.
A dlaczego miałbym ją porzucić? Bo trzeba znaleźć dla siebie nowe zajęcie, a nie wiem gdzie rzuci mnie los...


sobota, 18 lutego 2012

Czy dopadła nas czwarta plaga egipska?

Unikałem jak mogłem najpopularniejszego tematu w rozmowach Polaków, ale już dłużej nie mogę i w końcu nadszedł czas na politykę. A to wszystko za sprawą tego, że... żal mi Joanny Muchy, czyli dla niezorientowanych, ministra sportu, z której to wpadek śmieją się wszystkie możliwe media.
A to, że nie wie jakim cudem te a nie inne drużyny mają zagrać o Superpuchar, albo nie zna ilości lig hokeja w Polsce.
Ja rozumiem, że w zawodzie znajomość tematu to ważny czynnik tego, czy nadajemy się do danej pracy, czy nie. Ale czy faktycznie znajomość zasad gry wszelkich możliwych dyscyplin sportowych jest potrzebne ministrowi sportu? Dziennikarzowi sportowemu albo komentatorowi jasne, oczywiście proszę bardzo, a tam i tak każdy ma swoją specjalizację. Ale czy np. minister rolnictwa faktycznie musi być rolnikiem? O to już by trzeba było zapytać Leppera. Nie wiem co uprawiał/hodował Lepper, ale załóżmy, że zboża. No to pewnie jego wiedza na temat masowej hodowli bydła czy uprawy tytoniu będzie miała swoje braki. A pamiętajmy, że ministerstwo rolnictwa zajmuje się też rybołówstwem i weterynarią.
Oczywiście, że znajomość realiów jest ogromnym plusem, ale tylko jednym z wielu! To, że Bartosz Arłukowicz jest lekarzem z wykształcenia to bardzo dobrze, ale to też nie znaczy, że zna się na każdym aspekcie medycyny. Jeśli byłby np. pediatrą, to pewnie serca nie przeszczepi i nie założy plomby na chorym zębie. Czy to automatycznie przekreślałoby jego karierę polityczną? Moim zdaniem nie.

Teraz napiszę trochę o tym jak ja widzę ministra idealnego. Zastanówmy się chwilę nad tym czym tak naprawdę jest polityka. W takim najbardziej podstawowym znaczeniu. Bo moim zdaniem to chodzi o kasę. O budżet i to jak jest on rozdysponowany. O to gdzie idą pieniądze z naszych podatków. Nie jestem ekspertem ani politologiem, więc może się nie znam.
Polityka ma wiele odcieni, jest prawodawstwo (czyli np. uchwalenie tego czy krzyż ma wisieć sejmie czy nie), ustalanie zakresu obowiązków policjantów czy decydowanie gdzie wysłać naszą armię. Ale u samych, samiutkich podstaw leży kasa. Czy budować autostrady, czy może szpitale. Komu zabrać, komu dać. Tym się mają zajmować ministrowie: finansami! Wróćmy do pani Muchy. Czy do tego potrzeba jest wiedza o tym czym jest spalony? To w zasadzie taki premier, głowa państwa, powinien umieć uprawiać rzepak, pilotować samolot, zbudować dom i zbadać próbki moczu. A prezydent posługiwać się biegle językami wszystkich krajów, które ma zamiar odwiedzić.

A wracając do ministra idealnego. Załóżmy, że mówimy o człowieku bez politycznego doświadczenia (bo jak się ma doświadczenie, to rządzić można wszystkim, jak pokazuje wiele przykładów z naszego podwórka).
Uważam, że ktoś taki powinien np. być magistrem z zarządzania albo finansistą lub menadżerem dużej spółki albo kimś kto opracowuje dla takiej spółki roczne budżety. Jednym słowem powinien być dobrym biznesmenem. I to jeszcze najlepiej takim biznesmenem-idealistą, któremu zależeć będzie na dobru firmy, a nie na tym by jemu i jego współpracownikom się powodziło. Żyjemy w czasach, w których ekonomia jest na pierwszym miejscu, a państwa nie różnią się wiele od firm, mogą przecież nawet zbankrutować. Tylko trzeba dobrego zarządu. Na stanowisku ministra zdrowia niekoniecznie widziałbym lekarza, a raczej dyrektora dobrze prosperującego szpitala. Taki dobry zarządca otoczony powinien być rzeszą doradców i ekspertów, którzy wytłumaczą mu, że finansowanie trzeciej ligi hokeja może nie mieć sensu. Nikt nie zna się na wszystkim, nawet ze swojej dziedziny wiedzy! A politycy w szczególności, o czym świadczą choćby ciągłe niezgodności ustaw z konstytucją. Kto jak kto, ale politycy powinien wiedzieć czy ich uchwała jest zgodna z prawem, prawda?

Ciągle narzekamy, że w krajem rządzi „beton”, który szlify zdobywał w czasach głębokiego komunizmu. A gdy pojawia się ktoś nowy i młody, od razu wypomina się mu (lub jej) każdą wpadkę. Ja nie wiem czy Mucha jest dobrym ministrem czy nie. Miałem na to za mało czasu. Na jej barki rzucony chyba zbyt duży ciężar dokonań poprzednich ministrów i teraz ona musi zajmować się rzeczami, przy których tworzeniu nie brała udziału. Tak wygląda polityka. Czteroletnia kadencja często nie wystarcza, by „przepchnąć” co ważniejsze reformy. Ktoś zaczyna, ktoś inny kontynuuje, kto inny kończy. I często na każdym z tych etapów są rozbierze wizje co do sposobu ich przeprowadzenia.
Ja póki co nie uważam pani Joanny Muchy za złego ministra. W ogóle nic jeszcze o niej nie uważam. Wiem tylko, że młoda krew jest potrzeba. I ja też nie wiedziałem, że nie istnieje trzecia liga hokeja. Może nadaje się do polityki?

sobota, 4 lutego 2012

Duma bez cienia skromności ver. 1.1


Był już reportaż z planu filmowego, nadszedł czas na backstage fotograficzny. Kontakty to w tej branży rzecz niezmiernie istotna i tak dzięki znajomościom spotkałem Dominikę, która zaprosiła mnie na plan swojej sesji fotograficznej. Odbywała się ona w Tyskim Browarze Obywatelskim, zabytkowej (i dość zrujnowanej) części kompleksu, który miłośnikom piwa i architektury jest dobrze znany (te pielgrzymki!). I źle się dzieje, że ten oddalony nieco od głównej siedziby rejon jest tak mało znany, bo to prawdziwie urokliwe miejsce. Znam pewnego Roweroholika, którego, jak sądzę, urzekłby klimat tego miejsca. Podobno teren ten będzie poddany odrestaurowaniu (i bardzo dobrze), ale ja cieszę się, że mogłem go zobaczyć również w jego "ruinowym" wydaniu.

Podziwiam młode modelki biorące udział w sesji. Było ok. 8 stopni powyżej zera (upały!), ale patrząc na te chudziny, w ich cieniutkich fatałaszkach, czułem się jakby było -8 stopni, a ja stał tam zupełnie nagi.

Bez zbędnego przynudzania prezentuje moją filmową relację. To nadal "tylko" teledysk do wydarzenia (a marzy mi się możliwość reżyserowania, a nie tylko rejestrowania), ale to też jak do tej pory mój najlepszy teledysk!

Tworząc go inspirowałem się dokonaniami wybitych reżyserów kina europejskiego, jak choćby Larsem von Trierem, czyli w tym filmie znajdziecie: trzęsącą się kamerę "z ręki", nieuzasadnione zoomy, utratę ostrości w dziwnych momentach i chaos montażowy! Powtarzam, to nie błędy! Tak ma być! Takie są współczesne trendy! <koniec_sarkazmu>

Ver. 1.1 wprowadza kosmetyczne poprawki w wyświetlaniu zdjęć zrobionych przez Dominikę.